poniedziałek, 25 czerwca 2012

27. Część 2.



~Zayn~

Bałem się, cholernie  się bałem, że gdy otworzę kopertę okaże się, iż Torie zmieniła zdanie i postanowiła całkowicie się odciąć. Miąłem biały papier w dłoniach już od dłuższego czasu, nie mogąc zmusić się do rozdarcia papieru. Chyba tylko ja jeszcze nie przeczytałem swojego listu. A co będzie jeśli się okaże, że treść mojej koperty niewiele różni się od reszty? Tego bym nie zniósł. Ale przecież mi obiecała…
Nie mogąc dłużej wytrzymać niepewności, pewnym ruchem otworzyłem kopertę i zagłębiłem się z słowach napisanych delikatnym, pochyłym pismem…

Zayn, 

  Pisze ten list, ponieważ chłopacy zaczęliby coś podejrzewać, gdybym tylko dla Ciebie nie zostawiła koperty. Tym bardziej, że na pewno zauważyli jak bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Pisząc te parę linijek postanowiłam naskrobać prawdziwy list. Pisanie o uczuciach zawsze szło mi lepiej, niż mówienie o nich.
  Wiesz, kiedyś zapytałam mojej mamy po co tak właściwie jest przyjaźń, skoro istnieje miłość. Powiedziała mi wtedy, że ‘ przyjaźń jest po to, by przywoływać śmiech tam, gdzie miłość pozostawiła łzy’. Dopiero teraz zrozumiałem sens jej słów. Ty mi w tym pomogłeś. Tylko Ty potrafisz sprawić, że głośno i szczerze się śmieję, gdy pęka mi serce. To właśnie Ty powstrzymujesz moje serce przed popełnieniem samobójstwa. Dziękuję Ci. Dzięki Tobie wierzę, że mimo wszystko sobie poradzę. 
  Zadzwonię do Ciebie, kiedy tylko zmienię numer. Podam Ci mój nowy adres i mam nadzieję, że odwiedzisz przyjaciółkę, która będzie wówczas tylko wrakiem człowieka. Mam nadzieję,  że ponownie natchniesz mnie życiem. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz, bo bez Ciebie nie dam rady.
  Jesteś dla mnie niczym wymarzony, starszy brat. Kocham Cię jak przyjaciela i dziękuję, że nim jesteś. Cieszę się, ze mam kogoś, kto zamiast mówić puste ‘będzie dobrze’ powie ‘ nie będzie dobrze, ale Ty i tak sobie z tym poradzisz’.
  Torie.
  PS. Nie dopuść, żeby chłopacy przeczytali ten list. Nie chcę ich bardziej ranić. Ufam Ci.


Czułem się, jakby ktoś zdjął zmojego serca ogromny ciężar. Nie zostawiła mnie. Ulżyło mi. Tylko ona tak naprawdę mnie rozumiała. Nawet z chłopakami nie miałem tak dobrego kontaktu. Gdyby odeszła, zabrałaby ze sobą część mnie.

~Louis~
Siedziałem na łóżku nie bardzo wiedząc co powinienem ze sobą zrobić. Nasz dom, zawsze tak pełen życia, teraz zamarł. Wszyscy schowali się w swoich pokojach uciekając przed bólem. Czy oni nie rozumieli, że potrzebujemy siebie nawzajem? Że Torie zostawiła nas, żebyśmy odbudowali kontakty, a nie zamykali się w sobie? Nie mogliśmy pozwolić, żeby poświęciła naszą przyjaźń na marne!
Zerwałem się na równe nogi i szybkim krokiem podszedłem do biurka, na którym zostawiłem swój list. Z namaszczeniem wyjąłem kartkę papieru z koperty i ponownie zacząłem czytać, na nowo analizując każde słowo…
  
Louis,
  Zawsze przywołujesz na moją twarz uśmiech. Masz w sobie radość dziecka, a to jest najlepsza cecha, jaką może posiadać człowiek dorosły. Masz w sobie tę głęboką wrażliwość i rozumiesz rzeczy takie jakimi są, nie próbując doszukiwać się drugiego dna. Jesteś autentyczny. Jesteś po prostu sobą, Louisem Tomlinsonem, który kocha życie i nie uczestniczy w pędzie współczesnego świata. Jesteś niezwykły. Podziwiam Cię za to. Optymizm wymaga swego rodzaju odwagi i przede wszystkim wewnętrznej siły. Zazdroszczę Ci tego, bo ja tak nie potrafię. Nikt nie nauczył mnie tak pięknie żyć, nikt nie przekazał mi tajemnicy, którą jest sposób na pozostanie wiecznym dzieckiem. Bo tylko nieliczni mają tę cechę. Niestety, ja jej nie mam. A wtedy wszystko byłoby dużo prostsze.

  Lou, jesteś dla mnie jak brat. Z całego serca przepraszam Cię, jeśli moim odejściem sprawiłam Ci ból. A wiem, że tak jest, bo widziałem Twoją reakcję, gdy w szpitalu dowiedziałeś się, że niedługo zniknę. Przepraszam za to, że tak okrutnie ranię Twoje wrażliwe, delikatne i wypełnione po brzegi dobrem, serce. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję tego, że muszę odejść. Naprawdę tego nie chcę. Staliście się całym moim światem i nie mam pojęcia jak będę bez Was funkcjonować. Kocham Was wszystkich, a rozłąka złamie mi serce, ale wiesz, że muszę. Nie widzę innego wyjścia. Nie ma innego wyjścia. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Będę strasznie tęsknić. 
  Nie zmieniaj się. Znajdź szczęście. Zasługujesz na nie jak nikt inny.
Torie.


Po moich policzkach znowu popłynęły łzy. Miałem prawo płakać, w końcu nie codziennie traci się przyjaciela. Moja łzy spowodowała także bezsilność. Czy oni nie widzą, że musimy dać temu radę razem? Że znowu musimy stać się jednością?
Szybkim krokiem ruszyłem do drzwi, z zamiarem przemówienia reszcie do rozumu. Musieli zrozumieć, że nie możemy się od siebie izolować, bo nie tego chciała Torie. Postanowiłem, że zrobię z nas z powrotem paczkę przyjaciół, nawet jeśli miałoby to rwać wieki. Było warto. A poza tym, miałem zamiar pozostać sobą, bo wierzyłem, że ona kiedyś wróci i wtedy wszystko będzie tak jak dawniej. Musi być.

~Harry~

Siedziałem zwinięty w kulkę na kanapie w salonie. Było mi zimno, jakby ktoś zabrał całe moje ciepło. Jakby Torie zabrała ze sobą słońce. Mimo, że nie byliśmy blisko to jednak przywiązałem się do niej, przyzwyczaiłem się do jej obecności. Wbrew temu czego się obawiała, nie obwiniałem jej o nic. To nie była jej wina.
Wyjąłem z kieszeni zmięty list, ponownie chłonąc słowa napisane przez Torie, jakby miały mi one oddać zagubione ciepło. Każda litera raniła, ale również była balsamem na zadawane rany.

  Harry,

  Nie byliśmy ze sobą bardzo blisko. Nie zdążyliśmy się tak naprawdę zaprzyjaźnić, zapewnić naszym relacją trwałego fundamentu, ale chcę żebyś wiedział, że zawsze byłeś i będziesz moim przyjacielem. Mimo iż jesteś ode mnie starszy, zawsze będę traktowała Cię jak młodszego brata potrzebującego starszej siostry, na którą będzie mógł liczyć, w której będzie miał bezwarunkowe wsparcie. 
  Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że pojawiłam się w waszym życiu. To Ty zawsze zachowywałeś dystans. Jeśli masz do mnie jakikolwiek żal… przepraszam. Szczerze. Nigdy nie chciałam zranić żadnego z Was. Dlatego odchodzę, mimo że to tak cholernie boli. 
  Powiedziałeś mi kiedyś, że jesteś za słaby. Wiem, że nie jesteś. Może po prostu jeszcze nie odkryłeś swojej siły? Kiedy będzie musiał, znajdziesz w sobie niezliczone pokłady wewnętrznej mocy. Ja odkryłam swoją właśnie teraz, odchodząc. Gdybym była słaba nie potrafiłabym odciąć się od Was własnym kosztem. Ale dzięki mojej sile robię to, bo wiem, że tak będzie dla Was najlepiej. Pamiętaj o tym w trudnych momentach. Ty też zawsze dasz radę podjąć właściwe decyzje i podnieść się po bólu, które one sprawiają.
  Będę za Toba tęsknić. Jeszcze raz przepraszam za wszystko. 
  Victoria.


Jej słowa napełniły mnie swego rodzaju siłą. Wierzyła we mnie. Wierzyła, że sobie poradzę. Nie mogłem jej zawieść, dlatego nie miałem zamiaru zamykać się w sobie. Miałem zamiar czekać na jej powrót, bo prawdziwa przyjaźń nigdy się nie kończy. A ja mimo, iż znałem ja najsłabiej, uważałem ją za przyjaciółkę. A dla przyjaciół warto przezwyciężyć słabości i stawić czoło problemom. 

*********************************************
 No he. Sorry, że dopiero teraz, ale mamy summer term i full egzaminów. Miały się skończyć w piątek, ale się okazało, że jest ich więcej -,- A poza tym mam Taster Days w collegach i projekty z Art, a to też pochłania czas.
Przepraszam, że torchę jałowo, ale tak jakoś wyszło ;/ Za to powiem Wam, że z epilogu jestem zadowolona :D
Dobra, to co, minimalnie 15 komentarzy i epilog? 
Pozdrawiam xxxx

piątek, 8 czerwca 2012

27. Część 1.


  
~Victoria~

Otworzyłam powoli oczy, czując pod poduszką wibracje mojego telefonu. Nadszedł czas. Dzisiaj opuszczając ten dom prawdopodobnie nigdy tu nie wrócę. Nadal to do mnie nie docierało.
Przekręciłam głowę na bok, żeby ujrzeć mojego śpiącego anioła. Miał taki spokojny i szczęśliwy wyraz twarzy… Uśmiechał się słodko przez sen.

Jego uśmiech sprawił, że w mojej głowie pojawiły się wspomnienia wczorajszego wieczoru. Głośny, szczery śmiech podszyty wszechobecną, osobliwą obawą i rozpaczą. Tęskne spojrzenia Liama rzucane w moim kierunku. Wygłupy Louisa, w których brakowało prawdziwej radości; wiedział, że niedługo odejdę. Słodkie uśmiechy Harry’ego, którymi obdarzał mnie przez cały wieczór. Pełne współczucia spojrzenia Zayna, które dawały mi siłę. Pocałunki z Niallem, czułość z jaką mnie traktował... Tak, ostatni wieczór z One Direction będę wspominała przez te wszystkie puste dni, które mają nadejść. Dobrze, ze Zayn nadal ze mną będzie. Bez niego bym nie przetrwała.

- Victoria – usłyszałam swoje imię, wypowiadane głosem od którego na moich plecach pojawiały się ciarki. Zastygłam w bezruchu. Czyżbym właśnie straciła szansę na ucieczkę? Przyjrzałam się uważnie twarzy chłopaka. Miał przyspieszony oddech, jednak nic nie wskazywało na to, że się obudził. Odetchnęłam z ulga, ale jego kolejne słowa znowu mnie zmroziły. – Nie odchodź – wymamrotał. –Kocham Cię.

Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Odetchnęłam głęboko, próbują uspokoić rozszalałe emocje. Nie mogłam się teraz wycofać. Przecież robiłam to dla jego dobra.

- Przepraszam –szepnęłam. Nie mogąc się powstrzymać musnęłam swoimi wargami miękkie usta ukochanego. Ten ostatni raz. – Ja też Cię kocham.

Nie odwracając się za siebie szybko wstałam i wciągnęłam przez głowę bluzę Nialla. Zaciągnęłam się jego zapachem, jak narkomanka kolejną działką. Chciałam mieć coś co pachniałoby nim, co zaspokajałoby chociaż trochę tęsknotę, która miała nadejść. W zamian zostawiłam mu mój sweter. Znając Nialla będzie mi za to wdzięczny. Co ta miłość robi z ludźmi. Znowu na niego spojrzałam. Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności. Kochany romantyk. Szkoda, że już nie mój. Powstrzymałam się przed kolejnym pocałunkiem. Wiedziałam, że jeśli to zrobię to nie dam rady odejść. Już zaczynałam za nim tęsknić. Nie wiem jak bez niego przetrwam.

Podeszłam cicho do drzwi, przy których stała moja ulubiona, płócienna torba. Wyjęłam z niej pięć białych kopert, po jednej dla każdego. Położyłam je na biurku, obok telefonu Nialla. Chciałam mieć pewność, że je zauważą.

Ruszyłam w kierunku drzwi z zamiarem opuszczenia pomieszczenia, jednak nie mogłam zmusić się do przekroczenia progu. Nagle dopadły mnie wszystkie wątpliwości, które sprawiły, ze przestałam wierzyć w słuszność własnej decyzji. A co jeśli właśnie popełniałam największy błąd mojego życia? Co jeśli tylko niepotrzebnie ich raniłam? Ostatni raz spojrzałam na twarz Nialla.

- Żegnaj – wyszeptała i ze łzami w oczach zbiegłam po schodach. Trzaskając drzwiami opuściłam dom One Direction. Łzy przysłoniły mi wszystko, nie wiedziałam gdzie biegnę. Już nie było odwrotu.




~Niall~

Otworzyłem oczy z nadzieją ujrzenia obok siebie ukochanej. Rozczarowałem się widząc jedynie pustą poduszkę. Usłyszałem trzask zamykanych w pośpiechu drzwi. Tylko nie to. Nie wyszłaby bez pożegnania, gdyby nie miała ku temu ważnego powodu. A coś mi mówiło, że nie spodoba mi się motyw jej postępowania.

Wstałem powoli, przeciągając się. Na krześle przy biurku dostrzegłem czerwony sweterek, który Torie miała wczoraj na sobie. Podniosłem go i zaciągnąłem się jej słodkim zapachem, od którego się uzależniłem.

Na biurku obok telefonu spostrzegłem kilka białych kopert. Na tej, która leżała na wierzchu napisane było moje imię. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Domyślałem się co znajdę w środku.

Ciężkim krokiem podszedłem do łóżka i siadając na nim rozerwałem białą kopertę. Powoli wczytałem się w słowa listu…

   Niall.
  Przepraszam, że nie pożegnałam się z Tobą tak jak powinnam, że nie powiedziałam Ci, iż odchodzę, ale po prostu zabrakło mi siły. Wiem również, że byłbyś w stanie przekonać mnie do zmiany decyzji, a na to nie mogłam pozwolić.
Tak będzie lepiej, uwierz. ‘Forgive me, first love, but I’m tired. I need to get away, to feel again. Try to understand why.’
 
Nie chciałam Cię skrzywdzić. Boże, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo boli mnie każdy cios, który Ci zadałam. Muszę odejść. Mimo, że tak bardzo chciałabym zostać…  Niestety życia nie pokolorował Disney, a ja nie czekam na szczęśliwe zakończenie. Może moje serce nadal ma nadzieję na happy end, a dopóki żyję, zawsze będę naiwnie podsycała tę wiarę, ale nasza bajka najwyraźniej nie skończy się szczęśliwie. A to wszystko przeze mnie. Przepraszam.
  Wiesz, do naszej sytuacji idealnie pasuje piosenka A Fine Frezny „You picked me up”.
‘ I was like a shell upon a beach, just another pretty piece. I was difficult to see but you picked me up’ . Tak, zdobyłeś mnie, mimo cierni, które mnie otaczały. Sprawiłeś, że Ci zaufałam, że Cię pokochałam. Żałuję, że w efekcie tylko Cię zraniłam. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz.
  Dziękuję Ci. Dziękuję za cudowną piosenkę, którą napisałeś specjalnie dla mnie. Dziękuję za to, że odważyłeś się mnie pokochać. Dziękuję za wszystkie wspólne chwile, których nigdy nie zapomnę. W momencie, gdy Ty dałeś mi tak dużo, ja ofiarowałam Ci tak niewiele… Bo niby co otrzymałeś w zamian? Serce dziewczyny prześladowanej przez przeszłość, którym musiałeś dzielić się ze swoim przyjacielem? Zniszczenie atmosfery w zespole? Blizny na sercu, które już zawsze będą Ci o mnie przypominały? Przepraszam, że nie mogłam dać Ci więcej i dziękuję, że nie żądałeś niczego, czego nie mogłam Ci ofiarować.
  Nie wiem jak sobie bez Ciebie poradzę. Może nie wytrzymam i wrócę? Jeśli tak się stanie, a Twoje serce będzie wtedy należało do innej, to uszanuję to. Nie będę się narzucała, nie będę uprzykrzała Ci życia. Ale mam nadzieję, że wtedy będziesz chociaż przyjacielem, bo bez Ciebie nie ma mnie. Wierzę, że w końcu nasze ścieżki znowu staną się zbieżne, a wtedy to Ty zadecydujesz czy należy mi się druga szansa.
  Będzie mi Was strasznie brakowało i nie wiem czy się po tym wszystkim pozbieram. Może kiedyś spotkasz ruinę dziewczyny, którą kiedyś poznałeś? Może wtedy los będzie dla nas bardziej łaskawy? Bo ja wierzę, że ruina to tylko droga do transformacji. Może mnie zmienisz, uratujesz przed samą sobą? Może ponownie nauczysz mnie jak żyć?
  Jeszcze jedno. Mimo, że nie będziemy razem, to zawsze będziemy bratnimi duszami.  Nasza miłość nie umrze, dopóki nasze serca będą bić. W trudnych momentach po prostu spójrz nocą w rozgwieżdżone niebo i pomyśl o mnie. Nieboskłon wszędzie jest ten sam. Gwiazdy będą naszym połączeniem, to z nich możemy czerpać siłę. Tylko to nam pozostało. Pamiętaj, że księżyc mimo iż zanika to i tak zawsze wraca do swej pełnej formy. Wierzę, że z nami będzie tak samo. Wierzę, że pozbieramy się po rozstaniu, a kiedyś, być może za kilkadziesiąt lat, znowu będziemy razem. Nigdy nie pogodzę się z myślą, że nasza historia, która miała trwać wiecznie, skończyła się w ten sposób. To po prostu niemożliwe.
  I’ll be lost without you until the last of days
 Kocham się całym moim poranionym, niewielkim serduszkiem, które bije tylko i wyłącznie dla Ciebie. Jeszcze raz przepraszam za wszystko.
  Torie.
  PS. Błagam, nie obwiniaj o nic Liama, to nie jego wina. Jesteście przyjaciółmi, nie pozwól, żeby ktoś taki jak ja zniszczył Wasze relacje. Nie jestem tego warta. To nie jego wina, że się w nim zakochałam. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, musimy je po prostu zaakceptować, a po ciosach, które nam zadają, musimy podnieść się jak małe dzieci. Bo nikogo nie obchodzi to, że nasz świat się skończył. Nie rób żadnych głupstw. Nie ze względu na mnie. Proszę Cię tylko o to. Zrób to dla mnie. Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochała.

Opuszkami palców delikatnie przebiegłem po linijkach tekstu. Na papier co jakiś czas skapywały moje łzy. Co czułem? Nic. Pustka pożerająca serce. Ona odeszła zabierając ze sobą cząstkę mnie. Palcem subtelnie dotknąłem miejsca, w którym moja świeża łza zmieszała się z jej zaschniętą. Nadal nie mogłem uwierzyć, że już jej nie ma. Ale nie mogłem też sprawić, że wróci.

~Liam~

Leżałem na łóżku, wpatrując się w białą kopertę z moim imieniem, która trzymałem w dłoniach. Kilka ostatnich godzin wpatrywałem się w nią bezsensownie, zwlekają z otwarciem listu. Wiedziałem, że Torie odeszła, bałem się tylko w jaki sposób się ze mną pożegnała. Chłopacy, którzy już otworzyli swoje koperty, zareagowali różnie. Harry patrzył tępo w ścianę, siedząc na kanapie w salonie. Louis płakał wtulony w Zayna, który jako jedyny zachował zimną krew. Mulat zawsze potrafił tłumić w sobie uczucia. A Niall? Blondyn zamknął się w swoim pokoju, a jedynym dźwiękiem, który stamtąd docierał było brzdąkanie gitary. Horan zawsze w trudnych momentach zatracał się w muzyce.

Drżącym palcami rozerwałem kopertę, z której wypadła zapisana karta. Zacząłem czytać:

  Liam,
  Jak już chyba się domyśliłeś ten list jest moim pożegnaniem.
  Nie wiem co powinnam tu napisać. Nie istnieją słowa mogące opisać moje uczucia. Sama nie wiem co tak właściwie czuję. Wiem tylko, że musze odejść.  Nasza znajomość była błędnym kołem, które można przerwać jedynie poprzez rozstanie.
  Przepraszam Cię za wszystkie blizny, które z mojej winy powstały w twoim dobrym sercu. Naprawdę nie chciałam Cię ranić, ale czasami jesteśmy jak w pułapce bez wyjścia: każdym ruchem ranimy tych, których kochamy.
  Tak, kocham Cię. Wiem, że nigdy Ci tego nie powiedziałam, ale wydawało mi się, że tak będzie lepiej. Nadal tak myślę, ale zasługujesz na to, żeby znać prawdę. Oboje na to zasługujemy.  Proszę, zrozum, Niall jest całym moim światem i nie mogłam go ranić. Nie w ten sposób. Wiem, że brzmię żałośnie, tym bardziej, że ranię go odchodząc,  ale taka jest prawda. Kocham Was obu i dlatego muszę zniknąć. Nie zniosłabym cierpienia żadnego z Was.
Może po prostu uciekam przed bólem?
 “ There’s nothing left I used to cry, my conversation has run dry.
That’s what’s goin’ on.  Nothing’s fine, I’m torn.” Zawsze uwielbiałam te momenty, w których jakaś piosenka idealnie pasowała do mojej sytuacji, ale nie teraz. Nienawidzę tego. Tak, jestem rozdarta i powoli brakuje mi łez, które zdołałyby wymazać ból i nie chcę słuchać jak Wy o tym śpiewacie. To tak niewyobrażalnie boli… Ale niedługo Wasza muzyka będzie jedyną rzeczą, która będzie dawała mi złudną nadzieję, że o mnie pamiętacie. Ta nadzieja będzie trzymała mnie przy zdrowych zmysłach.
  Wiesz… Kiedyś o mnie zapomnisz, tak jak zapomina się  o smaku wczorajszej kawy. Zapomnisz o morzu bólu, na którym pływały nieliczne tratwy szczęścia. Zapomnisz o tym jak przyspieszał oddech, jak serce gubiło swój rytm. Zapomnisz o pojedynczych słowach, gestach, momentach… Wszystko uleci z Ciebie tak jak życie ulatuje z człowieka umierającego. Nadejdzie oczyszczenie i spokój. Kiedyś zapomnisz jak smakowało moje imię. Wtedy oddasz swoje serce w depozyt komuś innemu, komuś lepszemu. Szczęście wypełni Cię całego, a wspomnienia związane ze mną zostaną zatarte, jak inicjały wyryte kluczem na parkowej ławce. Życzę Ci tego, wiesz? Mam nadzieję, że w końcu odnajdziesz szczęście, które zręcznie zszyje niezabliźnione rany w twoim sercu, pamiątki po naszej znajomości. Pragnę, żebyś był szczęśliwy.
  Goodbye my almost lover.
  Torie.

Łzy zalewały moją twarz, ale nie miałem siły na ich otarcie. To był chyba najgorszy moment w moim życiu. Ból rozrywał moje serce, a w mojej głowie panował chaos. Wiedziałem, że już nic nie będzie takie jak przedtem. Wiedziałem, że ja już nigdy nie będę taki sam. Coś we mnie umarło.


********************************************************


Postanowiłam podzielić ten rozdział na dwie części, bo wyszedł strasznie długi. Ale jestem z niego zadowolona. Mam nadzieję, że Wam też się podoba.
Kiedy pojawi się druga część? To zależy tylko i wyłącznie od Was. Wtedy, kiedy będzie przynajmniej 15 komentarzy. 
Dobra, nie rozpisuję, się. Powiem tylko, że pod epilogiem, który wstawię niedługo po drugiej częsci tego rozdziału, czeka na Was niespodzianka. Ale o tym później.
Pozdrawiam xxxxx
+ Jak chcecie pogadać, czy whatever, moje gg: 13700054 ;p


About Me

Moje zdjęcie
Vick
Kocham pisać. Pisząc, czuję się w jakiś sposób spełniona. Takie same odczucia towarzyszą mi gdy rysuję. Ogólnie to jestem realistką, jedynie tworząc potrafię oderwać się od szarej rzeczywistości. Zawsze twardo trzymam się swoich poglądów, nie lubię podporządkowywać się innym. Jestem trochę zwariowana, ale to chyba normalne u nastolatek. Gdy coś sobie postanowię nieustępliwe dążę do wyznaczonego celu, zamieniam cię w perfekcjonistkę. Moje motto: "życie nie nie polega na szukaniu, tylko na kreowaniu samego siebie". We wszystkim co robię trzymam się tej zasady, bo nikt za mnie życia nie przeżyje, a tyko ja wiem co jest dla mnie najlepsze.
Wyświetl mój pełny profil

Czytam i polecam!

Obsługiwane przez usługę Blogger.