czwartek, 16 lutego 2012

2. Najazd teletubisi

Do mojego pokoju wpadły cztery teletubisie rzucając się na mnie i na Nialla.
- What the fuck?! – wydarłam się, a dziwne postacie usadowiły się wygodnie na moim łóżku.
- Jak wyście się tu dostali?- zdziwił się Niall.- I w ogóle jak mnie tu znaleźliście?
-Normalnie – odpowiedział teletubiś ze słodkimi loczkami i zielonymi oczami.- Szliśmy ulicą nawołując Cię, bo nie było Cię już dość długo, gdy jakaś kobieta na ulicy powiedziała nam, że pewien Niall jest właśnie z jej córką. Z opisu wszystko się zgadzało, więc podążyliśmy za nią do tego domu, a ona powiedziała, że jesteście w tym pokoju. No to zrobiliśmy wejście smoka. I to by było na tyle – podsumował, wciągając ostatni kawałek jabłecznika, który leżał na biurku.
-Zaraz, zaraz – wstałam. –Ja chyba nadal czegoś tu nie rozumiem. Kim wy, do cholery, jesteście? Niall wyjaśnij mi to, proszę.
-A więc- zaczął blondyn- to są moi przyjaciele: Zayn, Liam, Louis i Harry- powiedział pokazując po kolei na teletubisie.- A to-wskazał na mnie-jest Victoria.
Chłopcy zaczęli do mnie machać, a ja stałam na środku pokoju, nadal w ciężkim szoku. Postanowiłam rozwikłać wszystkie trapiące mnie zagadki, które dotyczyły nowo przybyłych. Usiadłam więc na podłodze i zaczęłam przesłuchanie.
- Okay, od początku. Czemu jesteście przebrani za teletubisie? – rzuciłam, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Tylko Niall wyglądał na równie zdezorientowanego jak ja.
-Ej, to wcale nie jest śmieszne. Ja też się tak właśnie nad tym zastanawiam i nie dochodzę do żadnych konstruktywnych wniosków. Do reszty wam odbiło podczas mojej nieobecności?
- To wcale nie są stroje teletubisi! – oburzył się żartobliwie Louis. – Jesteśmy tajnymi agentami. Nasza misja miała kryptonim ZGNIŁY ŻOŁĄDŹ, ale już została wykonana, bo Cię odnaleźliśmy – wytłumaczył nam Louis robiąc ważną minę. Jak dziecko, które opowiada dorosłym o swoim własnym świecie.
- Nie wierzę, to się po prostu nie dzieje- wymamrotał blondasek, podczas gdy ja zwijałam się na podłodze ze śmiechu.
- Ale po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że teletubisie to wcale nie taki zły pomysł. TULIMY!  - wydarł się rzucając się na mnie i na Nialla. Po chwili dołączyła do niego reszta chłopaków.
- Ej! Udusicie mnie!- zdołałam wykrztusić pomiędzy salwami śmiechu. Cała grupa miała w sobie coś takiego, że momentalnie poprawiał mi się humor. Czułam się z nimi niesamowicie swobodnie, co było dość dziwne zważając na to jak krótko się znaliśmy. – Ej! Debile, do was mówię! Też was kocham, ale proszę, zostawcie mnie już!
Wszyscy zaczęli się śmiać, ale posłusznie z nas zeszli.
- Uf. Do reszty was pogięło- zaśmiał się Niall pomagając mi wstać. – Bez was moje życie byłoby normalne i spokojne.
- Ale co to by było za życie? – rzucił Liam. – No, a teraz będzie jeszcze ciekawiej bo jest z nami Torie- powiedział mierzwiąc mi włosy.
- Czy Ty sobie na za dużo nie pozwalasz? Moich włosów nie tyka się bez pozwolenia! A poza tym, skąd Ci się wzięła ta Torie?
- Też Cię kocham- wyszczerzył się.- Po prostu podoba mi się ten skrót od twojego imienia i tak też mam zamiar Cie nazywać- mrugnął do mnie i wziął mnie na ręce.
- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz! Postaw mnie na ziemię! – krzyknęłam. No dobra, jesteśmy kumplami i w ogóle, ale znamy się niecała godzinę! Co on sobie wyobrażał?! Powoli zaczynałam się ich bać xD
- Ani mi się śni! Jesteś moja! Buahahah –zaniósł się złowieszczym śmiechem, biegając po pokoju i uciekając reszcie.
- Wariat- zaśmiałam się. Już wiedziałam, że on na pewno nie dadzą mi się nudzić. –A może byś mnie tak puścił, z łaski swojej?
-Skoro nalegasz- uśmiechnął się łobuzersko i rzucił mnie na łóżko, a Louis znowu zarządził zbiorowego miśka.
***
Po jakimś czasie, gdy leżeliśmy wykończeni na moim łóżku, odezwałam się:
- Znam was niecały wieczór, a czuję jakbyśmy byli przyjaciółmi przez całe życie. Na ogół otwieranie się na innych nie przychodzi mi łatwo. Co wyście ze mną zrobili?
- Przyzwyczaja się, od teraz jesteś nasza- powiedział Louis całując mnie w policzek. – No, młody, dobra robota. A tak w ogóle, to jak wyście się poznali? – spojrzał na nas wyczekująco.
-Nieważne – odpowiedzieliśmy jednocześnie, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Niall chyba domyślił się, że nie mam ochoty o tym gadać, bo musiałabym opowiedzieć chłopakom o moich problemach. A na to nie byłam jeszcze gotowa. Czułam się, jakby z blondynem łączyła mnie telepatia. To było niezwykłe.
Spojrzałam na zegarek:
- No, chłopcy, nie żebym was wypraszała czy coś, ale dochodzi dziesiąta i zaraz moja kochana mamusia tu wparuje. A możecie być pewni, że zażąda wyjaśnień, dlaczego leże na łóżku z jakimiś pięcioma osobnikami, z których czterech ma na sobie kostiumy teletubisi- zaśmiałam się. - A tak poza tym, to musicie jeszcze dotrzeć do domu.
- Fakt faktem – zgodził się ze mną Zayn, ale nadal nikt się nie poruszył.
- Zobaczymy się jutro? – spojrzał na mnie błagalnie Liam.
- No jasne. Gdzie, jak i kiedy?
- To może ja bym po Ciebie przyszedł tak koło południa i poszlibyśmy do nas? – zaproponował Niall.
- Zgoda. No, to żegnam panów na dziś. Dobranoc– powiedziałam. Po kolei pocałowali mnie w policzek i wyszli, życząc mi miłej nocy.
Nie ma co, jutrzejszy dzień zapowiada się ciekawie… ziewnęłam i zasnęłam.

********************************************************
No, to wstawiłam rozdział drugi. Dziękuję za komentarza, dużo dla mnie znaczy to, że ktoś w ogóle czyta moje wypociny xx I oczywiście nadal proszę o komentarze :D Jutro dodam ciąg dalszy. Pozdrawiam! xx

3 komentarze:

twistedd pisze...

świetne ;***

roksa pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Angel pisze...

hahahaha. niezły rozdział. nie umiem sobie ich wyobrazić w strojach teletubisiów. szczególnie Zayna. przepraszam, że dopiero teraz zabralam się za twojego bloga, ale w tygodniu coś czasu nie miałam. ale dzisiaj czytam i obiecuję zostawić komentarz pod każdym rozdziałem ;)))

Prześlij komentarz

About Me

Moje zdjęcie
Vick
Kocham pisać. Pisząc, czuję się w jakiś sposób spełniona. Takie same odczucia towarzyszą mi gdy rysuję. Ogólnie to jestem realistką, jedynie tworząc potrafię oderwać się od szarej rzeczywistości. Zawsze twardo trzymam się swoich poglądów, nie lubię podporządkowywać się innym. Jestem trochę zwariowana, ale to chyba normalne u nastolatek. Gdy coś sobie postanowię nieustępliwe dążę do wyznaczonego celu, zamieniam cię w perfekcjonistkę. Moje motto: "życie nie nie polega na szukaniu, tylko na kreowaniu samego siebie". We wszystkim co robię trzymam się tej zasady, bo nikt za mnie życia nie przeżyje, a tyko ja wiem co jest dla mnie najlepsze.
Wyświetl mój pełny profil

Czytam i polecam!

Obsługiwane przez usługę Blogger.