sobota, 25 lutego 2012

8. Sentyment sprawiający ból


Michał odebrał połączenie już po pierwszym sygnale.
- O, hej Wiktoria. Właśnie miałem do Ciebie zadzwonić. Już wiesz?
- Hej. A co wiem? Nic nie wiem. Chciałem po prostu pogadać o pewnej sprawie, którą chyba powinniśmy sobie wyjaśnić. Domyślasz się o czym mówię, prawda?
-Tak mi się wydaję – uśmiechnął się niepewnie. - Też chciałem o tym z Tobą pogadać. Bo wiesz… ja… Przepraszam za to co powiedziałem. I ogólnie za wszystko. Byłem cholernym dupkiem. – wyrzucił z siebie.
Wow. Czy on właśnie przyznał się do błędu? Chyba zadzwoniłam do jakiegoś innego Michała, albo ktoś podmienił mu osobowość.
-Eee… Nie poznaję Cię. Zawsze byłeś zapatrzonym w siebie narcystycznym idiotą. Co Cię tak nagle odmieniło?
- Zapatrzonym w siebie narcystycznym idiotą? Miło – skrzywił się.- Powiedzmy, że poznałem na własnej skórze smak odrzucenia i gdybym mógł cofnąć czas nigdy nie potraktowałbym Cię tak jak wtedy. Dasz mi jeszcze jedną szansę?
- W jakim sensie mam Ci dać jeszcze jedną szansę? – spytałam zdezorientowana. Nie tego spodziewałam się po tej rozmowie. I o co mu kurde chodzi? Przecież on jest w Polsce, a ja tutaj. Po co miałabym mu dawać szansę? To nie ma sensu.
- No bo… W przyszłym roku będę studiował w Londynie i tak sobie pomyślałem, że moglibyśmy odświeżyć naszą znajomość. Znam tam tylko Ciebie, mogłabyś mi pokazać miasto i w ogóle.
Nie wierzę! Jak on śmie?! Przeprosił tylko dlatego, że czegoś ode mnie chce?! A ja już zaczynałam wierzyć w jego cudowną przemianę. O boże jaka ja jestem naiwna!
- Sory Michał, ale nic z tego. Zaczęłam tutaj nowe życie i dzwonię tylko dlatego, że postanowiłam rozliczyć się z przeszłością. Tak na dobrą sprawę nic nas nie łączy i myślę, że nie potrafilibyśmy się dogadać.
- A ja jestem innego zdania. No weź, daj nam szansę. Proszę.
- Po co? Żebyś znowu mnie zranił? I na jak długo? Aż nie poznasz kogoś wystarczająco dobrego dla siebie? Sory kochanie, ale trafiłeś pod zły adres. Ja nie należę do osób, które dają się wykorzystywać. I co najważniejsze uczę się na własnych błędach. A tak poza tym to ty nie zasługujesz na druga szansę. Nic się nie zmieniłeś. Przeprosiłeś tylko i wyłącznie dlatego, że czegoś chcesz. Nie jestem laską, która przybiegnie do Ciebie, gdy tylko kiwniesz palcem. Już nie.
- To nie tak! – zaczął się tłumaczyć. – Wiem, że wtedy popełniłem błąd, ale naprawdę się zmieniłem! Nie możemy o tamtym zapomnieć? Nie możemy zacząć od nowa?
-Nie. Za bardzo mnie wtedy zraniłeś. Ale wiesz, nie żałuje, że do Ciebie dzisiaj zadzwoniłam. Przynajmniej upewniłam się, że na mnie nie zasługujesz i nigdy nie zasługiwałeś. Że nie ma w Tobie nic co zasługiwało na moje zainteresowanie.
- Czyli co, olejesz mnie? Tak po prostu? –zdziwił się.
- Na to wygląda. Ale myślę, że w ten sposób wyświadczam Ci tylko przysługę, bo twojemu wybujałemu ego przyda się trochę krytyki i rozczarowania.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka wredna. Zmieniłaś się.
- Po prostu Ty mnie nigdy nie znałeś.
-Ale chciałbym Cie poznać. Dlaczego nie chcesz mi na to pozwolić?
- Twoja szansa już przepadła. A drugiej nie dostaniesz, bo nie mam zamiaru dobrowolnie wystawiać się na cierpienie. Nie jestem masochistką. A jak kiedyś na siebie wpadniemy możemy udawać, że nic się nie stało. Myślę, że tak będzie dla mnie najlepiej. A Ty… no cóż, jakoś sobie poradzisz. Jesteś już dorosły. A teraz myślę, że nie mamy już sobie nic do powiedzenia. Żegnaj.
- Mam nadzieje, że do zobaczenia – uśmiechnął się smutno, a ja rozłączyłam połączenie.

Ręce mi się trzęsły. Jeszcze chwila, a bym mu uległa, byłam tego pewna. Ja… nadal mam do niego sentyment, ale nie jestem już taka głupia jak kiedyś. Być może jego urok nadal na mnie działa, ale teraz nie mam zamiaru dobrowolnie mu ulec. Teraz jestem silniejsza i wiem kiedy ktoś tylko się mną bawi, widzę, gdy ktoś usiłuje mną manipulować. A Michał właśnie to próbował zrobić. Znowu.
Po policzkach spłynęła mi pojedyncza łza. Miałam być silna, ale nie wiem czy potrafię. To wszystko za bardzo boli. Czemu nadal przejmuję się tym idiotą?! Co będzie ja na siebie wpadniemy? Boże, czemu ja jestem taka słaba i głupia?

- Wszystko w porządku? – spytał Niall wchodząc do pokoju.
- Nic nie jest w porządku – wyszeptałam na tyle głośno żeby mnie usłyszał. – Wszystko się wali. Miałam zamiar stawić czoło przeszłości, a co z tego wyszło? Znowu płaczę przez tego debila.
- Nie ma nic złego w tym, że płaczesz – powiedział przytulając mnie. – Czasami łzy są potrzebne, żeby wymazać ból z naszych dusz. Łzy nie niosą tylko spustoszenia, potrafią nieść także uzdrowienie.
- Ja… dziękuję. Ty zawsze wiesz jak mi pomóc – powiedziałam uśmiechając się przez łzy. – Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
- Nie martw się o to. Zawsze możesz na mnie liczyć. Pamiętaj o tym. Bo ja…
- Ej, a co tu się dzieje? – spytał Lou wparowując do pokoju. – Jak śmiecie przytulać się beze mnie? Kanapkaa! – krzyknął rzucając się na nas. Po chwili dołączyli do niego również Joe i Liam.
Śmiałam się sztucznie szybko ocierając łzy. Teraz nie chciałem być z nimi. Chciałam być tylko z moim ukochanym. Bo teraz już byłam pewna, że go kocham. Tylko on potrafił mi pomóc w chwilach, gdy się rozpadałam i wszystko traciło dla mnie sens. A poza tym Niall chciał mi coś powiedzieć. Czułam, że to było coś ważnego. Czemu nie mogli chwilę poczekać? Teraz cały czas będzie mnie dręczyło to co chciał żebym wiedziała, a czego przez Louisa się nie dowiedziałam. Life is brutal…

~Niall~
Myślałem, że zabiję Louisa. Właśnie miałem powiedzieć Victorii, że ją kocham! Uh! Ma wyczucie czasu, nie powiem. I co ja mam teraz zrobić? Ona wie, że chciałem jej coś oznajmić i zapewne domyśla się, że to było ważne. Dlaczego Lou nie mógł wejść pięć minut później? Vick wiedziałby już wtedy co do niej czuję i albo bylibyśmy już razem, albo właśnie lizałbym rany. Na tym świecie nie ma już sprawiedliwości…

********************************************************

Hejka. Nie jestem szczególnie zadowolona z tego rozdziału, ale cóż. Bywa. Dziekuuuję za komentarze, przynajmniej wiem, że ktoś czyta to co pisze. 
Teraz Vick będzie zmagać się z przeszłością, wprowadzę parę nowych postaci, opowiem parę starych historii, a to wszystko będzie łączyło się w teraźniejszości. Mam nadzieję, że Wam się podoba <3
Kisses xoxo


4 komentarze:

roksa pisze...

Ugh a było tak blisko i byli by razem !!!
Rozdział oczywiście świetny :3

Paulina pisze...

Było bliskooo, nooo! ;< Dlaczego Lou musi przeszkadzać akurat w takich chwilach?

[only-one-direction.blogspot.com]

Angel pisze...

ja tam jestem zadowolona ;D miło się czyta i jest śmiesznie. czekam na kolejny rozdział :D

Van pisze...

Mam nadzieje, że Naill powie jej to jak najszybciej i będą razem :)
A Louis zawsze ma wyczucie hahahah xD

Prześlij komentarz

About Me

Moje zdjęcie
Vick
Kocham pisać. Pisząc, czuję się w jakiś sposób spełniona. Takie same odczucia towarzyszą mi gdy rysuję. Ogólnie to jestem realistką, jedynie tworząc potrafię oderwać się od szarej rzeczywistości. Zawsze twardo trzymam się swoich poglądów, nie lubię podporządkowywać się innym. Jestem trochę zwariowana, ale to chyba normalne u nastolatek. Gdy coś sobie postanowię nieustępliwe dążę do wyznaczonego celu, zamieniam cię w perfekcjonistkę. Moje motto: "życie nie nie polega na szukaniu, tylko na kreowaniu samego siebie". We wszystkim co robię trzymam się tej zasady, bo nikt za mnie życia nie przeżyje, a tyko ja wiem co jest dla mnie najlepsze.
Wyświetl mój pełny profil

Czytam i polecam!

Obsługiwane przez usługę Blogger.